Dzięki strefie buforowej o 70 proc. spadła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy
Zapytany o sytuację na granicy polsko-białoruskiej Siemoniak ocenił, że "zmieniła się na korzyść".
"Od początku czerwca, gdy wprowadziliśmy policyjne siły prewencji na granicy, z ich taktyką, z tarczami, z armatkami wodnymi, zmieniła się sytuacja (...). Zmieniła się na korzyść, choć oczywiście to ma więcej przyczyn - spada liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy" - stwierdził Siemoniak.
"Od czasu wprowadzenia strefy buforowej o 70 proc. mniej (prób nielegalnego przekroczenia granicy - PAP) w porównaniu do porównywalnego okresu, licząc do wczoraj" - dodał.
Zdaniem szefa MSWiA przyczyniło się do tego również to, że na pierwszej linii są nie tylko żołnierze, ale także policja, doświadczona "w walkach z agresywnym tłumem". "To była bardzo dobra decyzja, po prostu" - ocenił.
Dopytywany, czy obowiązywanie strefy buforowej zostanie przedłużone, Siemoniak podkreślił, że "jeszcze nie ma połowy tego okresu".
"Nie chcę jakiś zapowiedzi składać na wyrost, natomiast oceniamy, że (strefa buforowa - PAP) się sprawdza. Nie uderza praktycznie w miejscową ludność, bo to jest na większości 200 metrów od granicy, tylko kilka czy kilkanaście zabudowań się znalazło w tej strefie, natomiast mocno uderza w przemytników ludzi" - zaznaczył.
Według Siemoniaka, poza hybrydową agresją władz Białorusi na granicy mamy do czynienia z przemytem ludzi. "Ktoś płaci w Afryce czy na Bliskim Wschodzie niemałą kwotę i przemytnicy mu organizują przelot, przejazd, przejście przez granicę, a potem nielegalne dostanie się do Niemiec czy jeszcze dalej. To jest cel" - ocenił.
Strefa buforowa została wprowadzona 13 czerwca na ok. 60 km polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem, w powiecie hajnowskim. Obowiązuje w niej zakaz przebywania. Została wprowadzona na 90 dni na podstawie rozporządzenia MSWiA. Na ponad 40 km nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, na 16 km pas ma ok. 2 km szerokości.(PAP)
iżu/ mark/