Zakładam, że prezydent może nas pozytywnie zaskoczyć ws. desygnowania premiera
Prezydent podsumował w czwartek konsultacje, które odbył z przedstawicielami komitetów wyborczych. Andrzej Duda oświadczył, że wstępnie zaplanował pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji na poniedziałek, 13 listopada. Prezydent podkreślił też, że są dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i mają kandydata na premiera. Kandydatem Zjednoczonej Prawicy na premiera jest Mateusz Morawiecki, a kandydatem KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - jest Donald Tusk.
Jeden z liderów Trzeciej Drogi Szymon Hołownia powiedział dziennikarzom w Sejmie, że zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji wcześniej niż 13 listopada znacząco ułatwiłoby prace nowemu rządowi. Ocenił też, że politycy PiS - mówiąc o kuluarowych rozmowach z potencjalnymi koalicjantami - "rozmawiają sami ze sobą o tym, że rozmawiają z kimś". "Tak naprawdę kupują czas, a raczej kradną nasz czas, czas Polaków, który czekają na to, że zrealizuje się wynik wyborów, który nam podyktowali" - podkreślił.
Jak stwierdził, wchodząc w środę na spotkanie z prezydentem, sądził, że prawdopodobieństwo powołania Donalda Tuska na premiera w pierwszym kroku wynosi 0 proc., w tej chwili ocenia je na prawie 30 proc. "Zakładam, że prezydent może nas pozytywnie zaskoczyć" - powiedział Hołownia.
Jednocześnie zaznaczył, że nie rozumie wypowiedzi prezydenta, że jest dwóch kandydatów na premiera. "Bo jeżeli przychodzi ktoś i mówi, że 194 równa się 248, to ja się z taką wykładnią podstaw matematyki nie zgadzam" - powiedział Hołownia.
Poinformował, że w ramach rozmów koalicyjnych nie rozmawiano na razie o obsadzie prezydiów Sejmu i Senatu. "W ocenie Trzeciej Drogi powinien to być układ partnerski. Naszym zdaniem naturalne jest, że największa siła po stronie opozycji odpowiada za premiera, druga największa za marszałka Sejmu, trzecia największa za marszałka Senatu" - wskazał.
Pytany, czy to on będzie kandydatem na marszałka Sejmu, odparł: "niekoniecznie ja". Dodał, że - jeżeli miałby być wspólnym kandydatem dotychczasowej opozycji na to stanowisko - nie będzie się od tego uchylał. "Myślę, że wiem, jakiej zmiany wymaga parlament, jak trzeba go +odbarierkować+, zrobić miejscem obywatelskim, otwartym na ludzi, a nie twierdzą jednej formacji" - powiedział Hołownia.
Zapewnił przy tym, że niczyje ambicje polityczne nie staną na drodze porozumienia nowej koalicji.
Do czwartkowego oświadczenia prezydenta odniósł się w rozmowie z PAP także wiceszef Polski 2050 Michał Kobosko. Jak podkreślił, podczas konsultacji z przedstawicielami ugrupowań prezydent dostał absolutnie jednoznaczny przekaz ze strony wszystkich liderów opozycji demokratycznej, że mają wspólnego kandydata na premiera, mają większość w Sejmie i są zdeterminowani, by stworzyć rząd.
Podczas czwartkowego oświadczenia prezydent zauważył, że KO, Trzecia Droga i Lewica nie mają formalnie zawartej koalicji i umowy koalicyjnej.
"Trudno było oczekiwać, że ledwie tydzień z haczykiem po ogłoszeniu wyników wyborów będziemy gotowi z umową koalicyjną. Prezydent, gdyby widział potrzebę pośpiechu, to wtedy na pewno zwołałby posiedzenie na wcześniejszy termin, a nie praktycznie ostatni możliwy, czyli 13 listopada" - skomentował Kobosko.
Podkreślił, że 15 października wyborcy zdecydowali, że w Polsce powinna zmienić się władza. "Byłoby czymś bardzo niezrozumiałym dla większości wyborców, gdyby Mateusz Morawiecki otrzymał misję tworzenia rządu, bo ta misja nie może zakończyć się sukcesem wobec takiej arytmetyki X kadencji Sejmu" – wskazał Kobosko.
Mówiąc o rozmowach koalicyjnych, zaznaczył, że Trzecia Droga obstaje przy tym, że marszałkiem Sejmu powinien zostać Szymon Hołownia, natomiast szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powinien zostać wicepremierem.
Zastrzegł, że kluczowa w ramach rozmów koalicyjnych jest rozmowa nie o podziale stanowisk, tylko o sprawach, jakimi należy się zająć w pierwszej kolejności.(PAP)
Autor: Daria Kania
kmz/ dk/ sdd/